Większość ludzi gromadzi śmieci. No bo czy rzecz, którą już raz użyłeś i nie masz zamiaru z niej więcej skorzystać, a jedynie przekładasz ją z kąta w kąt, ewentualnie próbujesz zamienić w podstawkę pod kwiatek nie jest śmieciem? Tylko jakiś dziwny sentyment nie pozwala Ci się z nią rozstać…
Jeśli uczyłaś się lub uczysz języka obcego, zapewne masz w swoim domu sporo takich śmieci – to są Twoje stare notatki. Ja sama w pełni świadomie przyczyniam się do regularnego zaśmiecania domów moich studentów… co jakiś czas proszę ich jednak, by się na chwilę zatrzymali i pochylili nad swoimi skarbami.
Zastanawiasz się, dlaczego?
Primo – żeby utrwalić materiał, trzeba go powtórzyć. Czasem wystarczy raz, czasem 10 razy, jednak powtórki są nieodzowne. Jeśli się z tym nie zgadzasz, napisz „NIE!” w komentarzu.
Secundo – przeglądając notatki, możesz na własne oczy zobaczyć, ile się już nauczyłeś. Dość często słyszę, że student nie widzi u siebie postępów, mimo że one są – musisz tylko jakoś je zmierzyć! Być może kiedy zobaczysz te stosy papieru pełnego przyswojonej przez Ciebie wiedzy, w końcu uwierzysz w to, że posuwasz się do przodu.
Tertio – warto stworzyć wokół siebie trochę wolnej przestrzeni. Papier gromadzi kurz, luźne kartki łatwo się rozsypują i nieestetycznie wyglądają na półce, a poza tym ciągle masz wrażenie, że masz jakieś zaległe sprawy do załatwienia. Całkiem jak byś pracowała w urzędzie…
Jak się do tego zabrać?
Wbrew pozorom technika powtarzania jest dość istotna. Jeśli położysz przed sobą stosik kartek o grubości encyklopedii PWN, szybko dojdziesz do wniosku, że to ponad Twoje siły.
Moja rada jest taka – ustal częstotliwość powtórek (np. raz w tygodniu, przed spotkaniem z lektorem) i wyciągnij JEDNĄ kartkę ze spodu kupki. Powtarzam – jedną. Następnie uzbrój się w kolorowy zakreślacz. Przelatując wzrokiem tekst powtarzaj na głos słowa, których nie pamiętasz jeszcze zbyt dobrze – jeśli któreś szczególnie Ci się podoba, ułóż z nim zdanie, zapisz je w notatniku czy na karteczce, którą przykleisz na lustrze. Zaznacz markerem te słowa, których nie umiesz, a CHCIAŁABYŚ SIĘ NAUCZYĆ. Pamiętaj tylko o jednej ważnej rzeczy – ustaw sobie limit słów, które chcesz wypisać z danej strony – w przeciwnym wypadku znów ustawisz sobie poprzeczkę zbyt wysoko i w rezultacie upadniesz pod ciężarem zadania.
Według mnie 5-10 wyrazów to takie optimum, ale wszystko zależy od:
a) Twoich zdolności i ambicji
b) tego, na ile dany materiał jest dla Ciebie przydatny.
Jeśli jest to tekst, który mógłby by Ci się bardzo przydać na przykład w życiu zawodowym, poświęć mu więcej uwagi. Jeśli nie, weź z niego to, co najlepsze, a reszty się bezlitośnie pozbądź!
W tym miejscu mogłabym zakończyć ten artykuł, ale chcę Cię jeszcze namówić na małe szaleństwo.
W związku z tym, że cały czas powtarzam, że nauka języka obcego ma być przyjemnością i zabawą, warto celebrować każdy kroczek do przodu. Te powtórki to cudowna okazja, by celebracja odbywała się regularnie. W mojej szalonej wyobraźni powstało już kilka scenariuszy tego, jak ja pozbywałabym się swoich „śmieci” (a czasem faktycznie tak robię). Oto one:
1) Podrzyj kartkę ze słówkami na kawałki, podskocz do góry i z radosnym okrzykiem obrzuć się jej strzępkami, jak by to było confetti.
2) Przygotuj kąpiel z bąbelkami i, popijając szampana, zrób z kartki papierowy model Titanica, po czym zamień się w groźną górę lodową i… resztę historii już znasz.
3) Urządź sobie mini ognisko, w starym kubku, na balkonie. Zapach palonego papieru jeszcze długo będzie Ci przypominał o Twoich postępach 🙂
NIE! 🙂 Ja się nie zgadzam, że trzeba powtarzać:) Powtórki działają na pamięć krótkotrwałą, lepiej poświęcić ten czas na mnemotechniki. A języka trzeba przede wszystkim używać, wtedy zapamiętujemy trwale. Jedyne powtórki, jakie robię, to wracanie do ćwiczeń gramatycznych.
Też mam zapchany dom notatkami, zwłaszcza zeszytami zapisanymi ćwiczeniami. Właśnie robię z nimi porządek, bo skoro robię je po kilka razy, to do starych nie zaglądam.
Za to nie rozstanę się z zeszytami ze słownictwem, bo czasami zaglądam – po to, żeby użyć słowa, z którego nie korzystałam wcześniej.
I celebruję każdy najdrobniejszy sukces – to wzmaga motywację:)
Powiedz, które mnemotechniki na Ciebie działają? Ja mam do nich raczej sceptyczne podejście – wymagają czasu, żeby je stworzyć, i pewnej kreatywności, którą nie każdy posiada… Przez powtórki rozumiem właśnie używanie nowych słów, tworzenie zdań, dialogów, gadanie na głos, na pewno nie klepanie w kółko słowa.
Jak mierzysz swoje sukcesy? Ostatnio właśnie dyskutowałam ze studentami o tym, że robią postępy, tylko nie bardzo chcą to zauważyć 😉
Masz absolutnie rację. Ja zakończyłam edukację już ponad 7 lat temu, a wciąż przechowuję te skarby. Robię to dla siebie i dla potomnych, bynajmniej nie dlatego, że mam naturę zbieracza. To prawdziwe skarbnica wiedzy i to w zasadzie za darmo:)
Hm, myślisz, że potomni z niej skorzystają? Ja jednak po kilku latach pożegnałam się z moimi skarbami, one z czasem przeważnie tracą na wartości.