Jakie korzyści przynosi mi znajomość języków obcych?


 

Wiele osób w Polsce narzeka. Wiele osób w Polsce narzeka, że nie mówi po [wstaw nazwę języka obcego]. Wiele osób w Polsce narzeka, że nie mogą się zmotywować do nauki języków obcych, pomyślałam więc, że opiszę korzyści, jakie ja czerpię ze znajomości angielskiego, niemieckiego i rosyjskiego, żeby zawisły niczym tłusty robak na wędce nęcącej naszą płochliwą rybkę-motywację.

 

Gwarancja zatrudnienia

Dla wielu osób będzie to najmocniejszy argument, przemawiający za tym, że warto zainwestować w swój język, ponieważ jest łatwo mierzalny – w zarobkach. Pracuję już od 10 lat (część z tego czasu dorywczo) i jak do tej pory każdą pracę dostałam ze względu na rozwiniętą kategorię „języki obce” w moim CV.

Najlepszy przykład to stanowisko, które objęłam zaraz po zakończeniu studiów: „likwidator szkód komunikacyjnych z elementem zagranicznym”, co w praktyce oznacza wypłacanie odszkodowań w kolizjach, które miały miejsce za granicą. Historia jest o tyle ciekawa, że, po pierwsze, ta praca czekała na mnie już pół roku przed końcem piątego roku studiów, a po drugie – na jej początku nie miałam pojęcia, czym różni się AC od OC. Ostatecznie musiałam przecież dogłębnie poznać dyrektywy unijne dotyczące transportu drogowego w Europie oraz system Zielonej Karty. Wiedzę niezbędną do sprawnej obsługi szkód zdobyłam jednak w przeciągu pół roku – czy w tym samym czasie nauczyłabym się trzech języków obcych?

Cieszy mnie też bardzo przykład jednego z moich klientów, który, znając bardzo dobrze angielski, wpasowuje się w niszę na rynku nieruchomości i obsługuje klientów zagranicznych, a to zdecydowanie przekłada się na rozwój jego firmy.

 

Więcej informacji – i to z pierwszej ręki

Wiem, że pływamy w oceanie informacji i nawet tych w języku polskim jest zbyt dużo do ogarnięcia. To mi jednak nie przeszkadza sięgać po zagraniczne źródła, a robię to z kilku powodów:

– Lubię porównywać, jak ogólnoświatowe wydarzenia polityczne przedstawiane są w zagranicznych serwisach – to daje szersze spojrzenie na różne kwestie, ale też pokazuje, na ile to, co dzieje się w naszym kraju, interesuje obywateli (a przynajmniej dziennikarzy) innych państw.

– Istnieje szereg serwisów, w których można zdobywać wiedzę BEZPŁATNIE, jednak tylko po angielsku. Swojego czasu najwięcej nauczyłam się z creativlive.com, ale są też Coursera czy edX, nie mówiąc już o TED.com. Jeśli chcesz zdobywać dodatkowe skille, a przy tym mieć kurs za darmo, te miejsca są dla Ciebie.

– Nie zawsze znajdziesz odpowiedź na frapujące cię pytanie w serwisie polskojęzycznym – wtedy należy przełączyć język wyszukiwania na angielski i odpowiedź masz pod palcami.

 

Swoboda podróżowania

Świadomość, że znam te moje języki, daje mi niebywałe poczucie swobody, jeśli chodzi o plany podróżnicze. Wiem, że w każdym miejscu na ziemi funkcjonuje język „migowy”, który zapewnia podstawowy poziom komunikacji, jednak wiem też, że wiele osób obawia się wyjazdu do kraju, w którym nie będą mogli „się dogadać”. Z drugiej strony marzenia podróżnicze mogą być świetną motywacją do nauki. Pomyśl o szmaragdowych zatokach Portugalii, margericie, która chłodzi ciało rozgrzane hiszpańskim upałem, albo soczyście zielonych wzgórzach Irlandii…

 

Otwarty umysł

Jeśli snuję z kimś dysputy filozoficzne, to z moją przyjaciółką. Elmira pochodzi z Uzbekistanu, więc nierzadko zdarza się, że roztrząsamy sprawy życia i śmierci… po rosyjsku. Są to dla mnie bardzo wartościowe spotkania, ponieważ jej światopogląd w wielu kwestiach odbiega od naszego, polskiego. A ten polski różni się również od europejskiego – kiedy rozmawiam z Francuzami czy Czechami, okazuje się, że oni też o pewnych obszarach życia myślą w inny sposób. Taka wymiana poglądów ma dla mnie dwie główne korzyści – chroni mnie przed założeniem, że moja wizja świata jest jedyną i najwspanialszą, ale też pokazuje, że są na przykład ludzie, którzy płacąc ponad 50% podatku (mówię o Belgii) nadal są szczęśliwi.

Lista korzyści związanych z byciem poliglotą nie jest zamknięta. Tak bardziej osobiście mogłabym dodać, że znając angielski, czuję się swobodniej, bezpieczniej. W Warszawie spotykam teraz bardzo dużo obcokrajowców, łatwo jest poznawać nowe osoby całkiem przypadkowo, co zawsze sprawia mi frajdę. Nawet wczoraj zostałam zaczepiona na przystanku przez Australijczyka, który ewidentnie sprawdzał, ile Polek uda mu się poderwać tego wieczoru 😉 Takie międzynarodowe kontakty wyciągają człowieka z dziupli oraz sprawiają, że świat nie jest już taki wielki. Bo skoro obok mnie na lunchu siedzi Chińczyk, a za godzinę idę na lekcję z Francuzem, to cały świat jest w zasięgu ręki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *